Kanada dzień siódmy

W niedzielę wybrałyśmy się do muzeum nauki- kolejnej pozycji na Passie, ale jakoś tak długo szłyśmy przez grecką dzielnicą, że jak doszłyśmy w jego pobliże było już za późno. Wtedy zrozumiałyśmy, że nie mamy jednak Ruchomego Zamku Hauru, tylko Toronto jest Abaratem a my pływamy od wyspy do wyspy.

Czytaj dalej

Kanada dzień szósty

Nasz leniwy weekend rozpoczęłyśmy od tradycyjnych kanadyjskich pankejków z syropem klonowym. Jest to dobre, bardzo puszyste, delikatne i intensywne- jak chemiczne jedzenie dla androidów. Wszytko tu jest bardziej słodkie/słone/kwaśne/mocne, boimy się, że jak wrócimy nic nam nie będzie smakować w Europie, bo będzie za mało wyraźne.

DSC_4229

Czytaj dalej

Kanada dzień piąty

Drugiego dnia w Royal Ontario Museum wykupiłyśmy Toronto City Pass- w sumie atrakcjie, które on zawiera interesowały nas najmniej ze wszytskiego, ale są one uważane za najistotniejsze punkty z Toronto i nasza kanadyjska rodzina na pewno by nam nie darowała nie wjechania na wieżę, więc zakupiłyśmy je by zaoszczędzić. Zawierały wstępy do Royal Ontario Museum, Casa Loma, CN Tower, Science Center i Toronto Aquarium.
Drugą atrakcją na naszej Passowej liście była Casa Loma- gdzie wybrałyśmy się z ciocą i babcią. To neoromański pałac, w którym pomieszkiwała rodzina królewska w czasie pobytu w Kanadzie. Jest okropny. Nie wiem co jest w nim gorsze- sama pstrokata neodisneyowska bryła, rokokowy ociekający tonami waty cukrowej bez ładu i składu wystrój, ciasnota, duchota czy tłumy biegających jak oszalali ludzi. W każdym razie bardzo nie polecam. Doskonale rozumiem chęć powyobrażania sobie, że jest się księżniczką i mieszka w tych wszytskich kryształach, porcelanach i koronkach, ale jest do tego celu bardzo dużo o wiele przyjemniejszych miejsc nawet w Polsce. Łańcut poleca się.DSC_4163

Czytaj dalej

Kanada dzień czwarty

W anime Myiazakiego „Ruchomy zamek Hauru” bohater mieszka z takim chodzącym zamku gdzie nad drzwiami ma magiczne pokrętło, kiedy je obróci wychodzi na ulicę w różnych miastach. Tak jakby mieszkał w kilku z nich położonych na zupełnie odległych krańcach świata. Mieszkając w Toronto mieszka się w ruchomym zamku Hauru. Jest tu miasto koreańskie, chińskie, włoskie, arabskie, portugalskie, południowoamerykańskie , trochę Nowego Jorku, trochę Jerozolimy. Nie ma chyba rzeczy z różnych części świata, której nie można zobaczyć/kupić/spróbować i języka, którego nie można usłyszeć. Do metra wpuszczają ludzi posługując się chyba urodowo/pochodzeniowym parytetem bo wszystkich jest po równo białych, czarnych, daleko i blisko wschodnich, grubych i chudych i zawsze musi być jakiś rudy w zasięgu wzroku.

DSC_4035

Czytaj dalej

Muzeum butów

Ta notka będzie o butach, w Toronto jest im poświęcone całe muzeum- w dodatku w Royal Ontario jest też wiele świetnych egzemplarzy, przygotujcie się, więc na dużo historii i ciekawostek.
W samym Bata Museum of shoes były trzy wystawy czasowe na temat butów ludów zza koła podbiegunowego, męskich wysokich obcasów i obuwniczych tortur z XIX wieku, a także ekspozycja stała prezentująca historię obuwia od prehistorii do współczesności.

15

Czytaj dalej

Kanada dzień trzeci

Upalny, senny dzień snucia się po nabrzeżu. Byłyśmy w Power Plant Contemporary Art Gallery, to muzeum urządzone w postindustrialnej przestrzeni. Oglądałyśmy dwie wystawy „Call of action” Franza Erharda Walthera i „It Has a Golden Red Sun and an Eldery Green Moon” Ulli von Brandenburg. Pierwsza była barwną instalacją z różnych obiektów wykonanych z tkanin. Poza warstwą estetyczną przeznaczona była do wchodzenia z nią w interakcje w przestrzeni. Dzieci bawiły się świetnie czołgając się w tunelach z materiału. Jak widać na zdjęciach mamy podobne poczucie koloru z jej autorem.

DSC_3560 — Odzyskano
Czytaj dalej

Kanada dzień drugi

Drugiego dnia pojechałyśmy już do centrum miasta. Przed wyjazdem długo rozmawiałyśmy o naszych wyobrażeniach i oczekiwaniach, jednak większość z nich zupełnie się nie sprawdziła. Zaskoczenie było raczej pozytywne, wyobrażałyśmy sobie miasto o ścianach z drapaczy chmur po bokach ulic pełne toczących się ludzi o figurach kuli w dresach i adidasach, podpiętych do swoich telefonów i tabletów.

DSC_3452

Czytaj dalej

Kanada dzień pierwszy

W ciągu najbliższego miesiąca- mam nadzieję, w miarę regularnie będziemy pisać z Kanady. Przyjechałyśmy tu do naszej cioci do Toronto razem z babcią i mamy nadzieję zwiedzić kawałek południowej Kanady i północnych Stanów, a na pewno dokładnie poznać samo Toronto. Mieszkamy właściwie w Bolton- to malutkie miasteczko na skraju torontońskiej metropolii. Za płotem domku naszej cioci rozpościera się bezkresne pole, łąki i lasy, które ciągną się kilometrami bez zabudowań aż do kolejnego wielkiego jeziora Hurron.

DSC_0462

Czytaj dalej